Każdy z uczestników ”Lata w Teatrze” idąc na pierwsze zajęcia, miał już pewne wyobrażenie o warsztatach. Postanowiłam sprawdzić, czy ich początkowe oczekiwania pokryły się z rzeczywistością. Zdania są podzielone. Koleżanki z grupy scenograficzno-kostiumowej mówią, że na początku trudno im było się odnaleźć, ponieważ nie każda ma talent plastyczny. Ale teraz cieszą się, że mogą poznać teatr z innej perspektywy, od strony przygotowawczej i docenić całą otoczkę wokół aktora na scenie. Zawiedzione są jednak dystansem między nimi a resztą warsztatowiczów. „Dziennikarki” spodziewały się tego co dostały: dużo pisania, przeprowadzania wywiadów. Dodatkowym plusem jest nieustanny kontakt z mediami. Jeśli chodzi o grupę teatralną, byli pewni, że przez dwa tygodnie będą uczestniczyć w ćwiczeniach fizycznych, dykcyjnych, rozwijających predyspozycje aktorskie. Grupa maskowo-taneczna również spodziewała się wycisku od instruktorów, zakwasów i tego, że będzie ciężko. Jedna z koleżanek dziwiła się na początku, że pedagodzy prowadzą zajęcia osobno. Teraz już wie, że w przedstawieniu finałowym wszystko łączy się i przeplata. Miłe zaskoczenie dla każdego uczestnika – inspirujący instruktorzy, ludzie z pasją, lubiący to, co robią.
Ciekawa byłam również, czy przynależność do grup warsztatowych, wiąże się z planami na przyszłość.
Tak, jak sądziłam, większość osób chce kiedyś związać się z teatrem,
głównie jako aktorzy, bo ten zawód daje szansę realizowania się w
różnych dziedzinach, bycia każdym. „Tancerkom” podoba się przekazywanie
emocji za pośrednictwem ruchu scenicznego, ale i maski. Inni dopiero
szukają swoich zainteresowań, a tylko ¼ moich rozmówców traktuje te
warsztaty, jako hobby czy sposób na ciekawe spędzenie wakacji.
Na przerwach życie towarzyskie skupia się głównie w
jednym miejscu – w świetlicy. To właśnie tu grupa dziennikarska zbiera
wiadomości potrzebne do artykułów. I choć w wielu odpowiedziach na
kolejne moje pytanie właśnie szatnia się pojawia jako przestrzeń
integracji uczestników, ranking na ulubione miejsce w teatrze,
zdecydowaną przewagą głosów, wygrywa – DUŻA SCENA. Początkujący
aktorzy czują się tam jak profesjonaliści i walczą z tremą. Dziewczyny z
grupy taneczno-maskowej mówią, że choć na górnym foyer jest „klimat”,
to przecież na dużej scenie odbywają się finałowe pokazy i lepiej od
razu przyzwyczajać się do konkretnego miejsca, a poza tym, jest tam
lepsza podłoga do wykonywania tanecznych układów. Dywan w foyer,
niestety, przeszkadza w płynnym tańcu. Jedna z osób wybrała - górny
balkon. Ciebie stamtąd nikt nie widzi,
a ty widzisz wszystko. „Scenografki” dobrze się czują w swojej pracowni,
mówią na nią „bunkier”. Tam spędzają najwięcej czasu. Często zapraszają
innych uczestników na herbatę, ciastka i tosty. Dziennikarskie foyer
najbardziej podoba się tym, którzy w nim pracują. Wszędzie pełno gazet i
plakatów. Choć daleko do łazienki i czasem trudno skupić się na
pisaniu, gdy rozpraszają cię dźwięki muzyki czy głosy z innych sal, to
dziennikarze czują się
tu bardzo swobodnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz