Wcale nie chciałem być różowy. Każdy z
moich kolegów powoli zmieniał kolor, tylko czemu akurat ja muszę mieć
taki!? Czułem się nieswojo. Wszystko się zmieniło, gdy jakieś miłe
dziewczyny postawiły mnie na środku sceny. Myślałem, że jestem gorszy,
bo ten kolor nie wpływał na mnie radośnie. Taka niespodzianka. Wszyscy
zaczęli mi się przyglądać, obchodzić z każdej strony. Blask świateł
skupionych na mnie nie wpłyną na to abym się bardziej
zaróżowił. Ładne dziewczyny patrzyły na mnie, jedna usiadła. Ktoś wziął
mnie w ramiona, a ktoś inny stanął i machał swoimi nogami do
pozostałych. Zaciekawiło mnie tylko, dlaczego ja nie mogę poruszać
swoimi nogami kiedy chcę. Najbardziej niewygodne było to jak ciągnęli
mną po podłodze. Musiałem wtedy zapiszczeć. Nigdy nie pomyślałbym, że
kilka zbitych desek posłuży komuś i to jeszcze w taki sposób. Każdy mi
się przyglądał, każdy o mnie mówił. To chyba jednak przez ten
kolor. Wszyscy moi koledzy stali z boku, a ja taki sam, jeden, różowy -
trochę osamotniony, ale zaraz pocieszony stałem na środku sceny. W samym
centrum. Chyba to zaszczyt, nie wiem. Przynajmniej mogłem dostrzec
każdego na widowni. Teraz mnie przenoszą gdzieś w kąt, ale słyszałem, że
szykuje się wielka gala, na której zamierzam być gościem specjalnym.
Prawdopodobnie zasiądzie na mnie ktoś ważny, tylko w sumie każdy
warsztatowicz jest ważny, więc kto to by nie był na pewno będę
zaszczycony!
Ewelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz