piątek, 17 sierpnia 2012

ZA KULISAMI...PRZERWA


Donośny dźwięk fortepianu rozbrzmiewa po całym teatrze, gdzieś z oddali słychać polecenia instruktorów. Dziewczyny z grupy scenograficznej w skupieniu malują krzesła. W świetlicy znajduje się tablica, na której każdy może pisać swoje przemyślenia i wrażenia. Zamieszczone są tam głosy pełne żalu np. : nie ma obiadów! albo mam zakwasy, czy ubezpieczenie to obejmuje? Podczas przerwy warsztatowicze przychodzą do świetlicy by chwilę odpocząć i porozmawiać ze znajomymi z innych grup. Przychodzi tam również instruktorka grupy tanecznej, w okamgnieniu tancerki podbiegają do niej i pokazują stroje, w których będą występować.
Marianna


W świetlicy panuje gwar. Śmiechy, krzyki i odgłosy przeżuwanego jedzenia mieszają się ze sobą. Mnie jednak intryguje tablica na ścianie a konkretniej skrót i jego nietypowe rozwinięcie. LwT. Oryginalnie - Lato w Teatrze  - ktoś rozszyfrował jako: Letnia wtyczka Teatralna. Postanowiłam pójść tym tropem i tak powstały wariacje na temat skrótu LwT. Autorami byli inni warsztatowicze. Kto by pomyślał, że LwT oznacza Leniwe wielkie Trupy czy Lupa w Teczce. Innym LwT skojarzyło się z jedzeniem. Była Lazania w Toronto oraz Lody w Tokio. Niektórzy oryginalnie Lubią wcinać Tosty lub wietnamskie Towary. Ktoś w LwT ujrzał Ludzi wielkiej Traumy a najbardziej młodzieżowa wersja brzmi Lol wow Teatr. Wszyscy mieli głowy pełne ciekawych skojarzeń i pomysłów. Jednak każdy z nas wie co LwT oznacza naprawdę.
Gabrysia


Godzina 13:00 - oficjalny czas rozpoczęcia przerwy między zajęciami. Każda grupa pracuje jednak swoim tempem. Dziś o tej porze w świetlicy było zaledwie kilka osób stojących w kolejce do „wodopoju” oraz pan Krzysztof naprawiający krzesła, które w holu głównym teatru malowały „scenografki”. Postanowiłam udać się do piwnicy, skąd pachniało opiekanym pieczywem. Trafiłam do pracowni w czasie drugiego śniadania. Oprócz przepysznych tostów, moją uwagę zwróciły maski dla tancerzy – były już prawie gotowe. Postanowiłam zapytać się o los Plastusia, a właściwie to Bima. Okazało się, że właściciel zgubę odebrał dziś rano. Niestety, dziewczyny rozwieszające ogłoszenia nie pomyślały o aspektach prawnych. Właśnie idą zdejmować plakaty z przystanków, a ja – na rozgrzewkę do grupy maskowo-tanecznej.
Paulina



Historia Plastusia, a właściwie to Bima, nie była taka, jak wszyscy myśleliśmy. To nie zły właściciel, ale nieostrożna sąsiadka wypuściła psa. I tak na ulicy Sienkiewicza znaleźliśmy szczeniaka. Jednak właściciel znalazł ogłoszenie, zadzwonił i przyjechał po zwierzaka. Nadszedł czas rozstania. Nie obyło się bez smutku. Wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Patrycja

Stukot, niesamowity hałas. To odgłosy zajęć aktorów. Po raz pierwszy widziałam ich bardziej zadowolonych, niż zmęczonych. Komunikowali się za pomocą rytmów wybijanych kijkami – każdy oznaczał inny język. Ćwiczenie świetnie dopasowane do myśli przewodniej spektaklu – dialogu.
Aleksandra

"Czy ubezpieczenie obejmuje zakwasy?”
Godzina 13:00. Czas przerwy, ale nie dla każdego. Przez przypadek przechodzę przez  świetlicę. Z pozoru miejsce odpoczynku okazuje się być miejscem integracji wszystkich grup. Przez chwile przypatruję się ludziom. Kilka dziewczyn opowiada o swoich zakwasach, inne coś jedzą, ktoś słucha muzyki z telefonu, pisze smsy. To tu pomimo przerwy teatr tętni życiem. Za chwilę kilka dziewczyn z grupy aktorskiej przekrzykuje się tekstami ze scenariusza. Przez świetlicę przechodzą różni ludzie. Prócz warsztatowiczów można tu spotkać Pana Krzysztofa Zemło, który skręca krzesła potrzebne do przedstawienia. Pan Bernard od progu wita swoją grupę pytaniem, czy znają już teksty na pamięć. Zuzia, która jest istną weteranką na Lecie w Teatrze zastanawia się nad swoją etiudą. Musi wymyślić walkę i obronę. Natalia odpoczywa przed kolejnymi zajęciami. Jowita uzupełnia spalone kalorie czekoladą. Naładowani energią wracamy do swoich zajęć.
Po chwili po raz kolejny zaglądam do świetlicy. Tym razem jest cicho. Po przerwie zastaję tu tylko bałagan i Pana Krzysztofa, który nadal montuje krzesła…
Katarzyna


Kłamstwo! To najbardziej wpadające w oczy słowo znajdujące się na tablicy w świetlicy. Nie wiadomo dokładnie do czego ona służy, ale podobno plotki i narzekania to jedyna interesująca ją rzecz. Podczas przerwy każdy gdzieś wychodzi. Jedni relaksują się malując krzesła, drudzy żartują wesoło podśpiewując w różnych miejscach teatru. Instruktora poszukuje strojów do przedstawienia przymierzając je. Dziewczyny nie narzekają już na zakwasy, a jedna z nich zastanawia się już tylko czy kawa 3w1 zadziała tak samo gdy ją zje.
Sylwia

Czas przerwy, chwila wytchnienia dla grupy aktorskiej i taneczno-maskowej. Szkoda, że tylko oni mogą teraz odpoczywać. Jednak takie chwile są najcenniejsze do łapania świeżych informacji z codziennego życia uczestników.
Idąc po korytarzach - spotykam wiele osób. Na dużym holu dziewczyny ze scenograficznej malują krzesła na tęczowe kolory. Za rogiem pan Krzysztof skręca je. Główna scena stoi pusta, co się rzadko zdarza. Ciężko jest mi znaleźć swoje miejsce. Nie chcę nikomu przeszkadzać, ale też chcę podpatrzeć czym się kto zajmuje. Chciałabym brać udział w ich życiu, ale dzisiaj moja rola skupia się na obserwacji.
Ewelina


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz