Donośny dźwięk fortepianu
rozbrzmiewa po całym teatrze, gdzieś z oddali słychać polecenia instruktorów.
Dziewczyny z grupy scenograficznej w skupieniu malują krzesła. W świetlicy
znajduje się tablica, na której każdy może pisać swoje przemyślenia i wrażenia.
Zamieszczone są tam głosy pełne żalu np. : nie ma obiadów! albo mam zakwasy,
czy ubezpieczenie to obejmuje? Podczas przerwy warsztatowicze przychodzą do
świetlicy by chwilę odpocząć i porozmawiać ze znajomymi z innych grup.
Przychodzi tam również instruktorka grupy tanecznej, w okamgnieniu tancerki
podbiegają do niej i pokazują stroje, w których będą występować.
W świetlicy panuje gwar. Śmiechy,
krzyki i odgłosy przeżuwanego jedzenia mieszają się ze sobą. Mnie jednak
intryguje tablica na ścianie a konkretniej skrót i jego nietypowe rozwinięcie.
LwT. Oryginalnie - Lato w Teatrze - ktoś
rozszyfrował jako: Letnia wtyczka Teatralna. Postanowiłam pójść tym tropem i
tak powstały wariacje na temat skrótu LwT. Autorami byli inni warsztatowicze. Kto
by pomyślał, że LwT oznacza Leniwe wielkie Trupy czy Lupa w Teczce. Innym LwT
skojarzyło się z jedzeniem. Była Lazania w Toronto oraz Lody w Tokio. Niektórzy
oryginalnie Lubią wcinać Tosty lub wietnamskie Towary. Ktoś w LwT ujrzał Ludzi
wielkiej Traumy a najbardziej młodzieżowa wersja brzmi Lol wow Teatr. Wszyscy
mieli głowy pełne ciekawych skojarzeń i pomysłów. Jednak każdy z nas wie co LwT
oznacza naprawdę.
Gabrysia
Godzina 13:00 - oficjalny czas
rozpoczęcia przerwy między zajęciami. Każda grupa pracuje jednak swoim tempem.
Dziś o tej porze w świetlicy było zaledwie kilka osób stojących w kolejce do
„wodopoju” oraz pan Krzysztof naprawiający krzesła, które w holu głównym teatru
malowały „scenografki”. Postanowiłam udać się do piwnicy, skąd pachniało opiekanym
pieczywem. Trafiłam do pracowni w czasie drugiego śniadania. Oprócz
przepysznych tostów, moją uwagę zwróciły maski dla tancerzy – były już prawie
gotowe. Postanowiłam zapytać się o los Plastusia, a właściwie to Bima. Okazało
się, że właściciel zgubę odebrał dziś rano. Niestety, dziewczyny rozwieszające
ogłoszenia nie pomyślały o aspektach prawnych. Właśnie idą zdejmować plakaty z
przystanków, a ja – na rozgrzewkę do grupy maskowo-tanecznej.
Historia Plastusia, a właściwie
to Bima, nie była taka, jak wszyscy myśleliśmy. To nie zły właściciel, ale
nieostrożna sąsiadka wypuściła psa. I tak na ulicy Sienkiewicza znaleźliśmy
szczeniaka. Jednak właściciel znalazł ogłoszenie, zadzwonił i przyjechał po
zwierzaka. Nadszedł czas rozstania. Nie obyło się bez smutku. Wszystko, co
dobre, szybko się kończy.
Patrycja
Stukot, niesamowity hałas. To
odgłosy zajęć aktorów. Po raz pierwszy widziałam ich bardziej zadowolonych, niż
zmęczonych. Komunikowali się za pomocą rytmów wybijanych kijkami – każdy
oznaczał inny język. Ćwiczenie świetnie dopasowane do myśli przewodniej
spektaklu – dialogu.
Aleksandra
"Czy ubezpieczenie obejmuje
zakwasy?”
Godzina 13:00. Czas przerwy, ale
nie dla każdego. Przez przypadek przechodzę przez świetlicę. Z pozoru miejsce odpoczynku
okazuje się być miejscem integracji wszystkich grup. Przez chwile przypatruję
się ludziom. Kilka dziewczyn opowiada o swoich zakwasach, inne coś jedzą, ktoś
słucha muzyki z telefonu, pisze smsy. To tu pomimo przerwy teatr tętni życiem.
Za chwilę kilka dziewczyn z grupy aktorskiej przekrzykuje się tekstami ze
scenariusza. Przez świetlicę przechodzą różni ludzie. Prócz warsztatowiczów
można tu spotkać Pana Krzysztofa Zemło, który skręca krzesła potrzebne do
przedstawienia. Pan Bernard od progu wita swoją grupę pytaniem, czy znają już
teksty na pamięć. Zuzia, która jest istną weteranką na Lecie w Teatrze
zastanawia się nad swoją etiudą. Musi wymyślić walkę i obronę. Natalia
odpoczywa przed kolejnymi zajęciami. Jowita uzupełnia spalone kalorie
czekoladą. Naładowani energią wracamy do swoich zajęć.
Po chwili po raz kolejny zaglądam
do świetlicy. Tym razem jest cicho. Po przerwie zastaję tu tylko bałagan i Pana
Krzysztofa, który nadal montuje krzesła…
Katarzyna
Kłamstwo! To najbardziej
wpadające w oczy słowo znajdujące się na tablicy w świetlicy. Nie wiadomo dokładnie
do czego ona służy, ale podobno plotki i narzekania to jedyna interesująca ją
rzecz. Podczas przerwy każdy gdzieś wychodzi. Jedni relaksują się malując
krzesła, drudzy żartują wesoło podśpiewując w różnych miejscach teatru.
Instruktora poszukuje strojów do przedstawienia przymierzając je. Dziewczyny
nie narzekają już na zakwasy, a jedna z nich zastanawia się już tylko czy kawa
3w1 zadziała tak samo gdy ją zje.
Sylwia
Czas przerwy, chwila wytchnienia
dla grupy aktorskiej i taneczno-maskowej. Szkoda, że tylko oni mogą teraz odpoczywać.
Jednak takie chwile są najcenniejsze do łapania świeżych informacji z
codziennego życia uczestników.
Idąc po korytarzach - spotykam
wiele osób. Na dużym holu dziewczyny ze scenograficznej malują krzesła na
tęczowe kolory. Za rogiem pan Krzysztof skręca je. Główna scena stoi pusta, co
się rzadko zdarza. Ciężko jest mi znaleźć swoje miejsce. Nie chcę nikomu
przeszkadzać, ale też chcę podpatrzeć czym się kto zajmuje. Chciałabym brać
udział w ich życiu, ale dzisiaj moja rola skupia się na obserwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz